wtorek, 24 maja 2011

,,Chłopiec z gitarą...", czyli czy możliwa jest socjologia muzyki spod znaku ANT?


Już jakiś czas temu przełożono teoretyczny esej Bruno Latoura  Nous n'avons jamais été modernes. Essai d'anthropologie symétrique (fr. 1991 i ang. 1993) (tłumaczowi życzę nagrody PTSu, bo dodał przypisy kontekstowe, skonfrontował kilka wydań książki oraz starał się przełożyć myśli a nie słowa [por. s. 205]). Książka ukazała się nakładem Oficyny Naukowej w serii Biblioteka Myśli Socjologicznej pod tytułem Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej (Warszawa 2011). 

Nie będę streszczał głównych tez książki (czyli postulatów tzw. teorii aktora-sieci), bo można je znaleźć gdzie indziej. Krótko przedstawię użyteczność tego podejścia w socjologii muzyki.

Eksplanacja działalności muzycznej jednostek, grup i instytucji w perspektywie ANT nie była do tej pory wyraźnie widoczna, aczkolwiek takie próby zdarzały się. Social Studies of Science - bodaj najważniejsze pismo socjologii nauki - 2004 roku poświęciło cały, październikowy numer (34/5) sprawom muzyki i technologii.

Szkic francuskiego antropologa, filozofa i socjologa to prezentacja syntetycznego  (lub sieciowego, hybrydowego?) podejścia badawczego, w którym tak, jak choćby w książkach wielu etnologów, gdzie nie dokonuje się mocnego rozgraniczenia między opisem realnych fizycznych i technicznych zjawisk, społecznych relacji władzy oraz kulturowej interpretacji sensu obu powyższych. 

Myślę, że w socjologii muzyki podobnie warto mieć na względzie zarówno fakt biologicznych/fizycznych podstaw umuzykalnienia ludzi, hierarchiczne relacje rynku fonograficznego i społeczne procesy formułowania prawa autorskiego oraz nie zapominać o poziomie dyskursu o muzyce. Wszystkie trzy ,,poziomy rzeczywistości" pozostają w interakcji ze sobą, więc traktowanie ich w sposób rozdzielny jest szkodliwe poznawczo, nie pozwala rozumieć sytuacji społecznej dokładnie i dać bardziej zadowalającej eksplanacji.

Bruno Latour, wskazując na  nieporozumienia wokół ANT wskazuje, co ta ostatnia bada. Odnosząc się już wprost do socjologii muzyki ANT skupiać może się nie na samej muzyce, ale tym, jak jest ona uwikłana w rozmaite kolektywy i przedmioty (aktorzy ludzcy i nie-ludzcy). Innymi słowy, żeby zrozumieć genezę muzyki - dajmy na to - Dymitra Szostakowicza należy zrozumieć całe rosyjskie społeczeństwo i jego przemiany w XX wieku. Jednak nie jest to badanie li tylko wpływu kontekstu politycznego (rewolucji październikowej, stalinizmu...) na muzykę, Szostakowicza a uwikłanie obu powyższych w kolektywy i obiekty. Te ostatnie w przypadku muzyki  to instrumenty muzyczne, sposoby zapisywania dźwięku oraz sposoby słuchania muzyki.

O ile dobrze rozumiem przybliżaną koncepcję, to nieodłączne jest badanie więzi społecznych, co zestawu przedmiotów (wynalazków technicznych) kształtujących i kształtowanych przez te więzi. Wszak jednostka wyposażona w jakiś przedmiot różni się w zakresie swych możliwości działania od jednostki pozbawionej tego przedmiotu, jak w piosence Karin Stanek, dopiero chłopak wyposażony w gitarę może wzbudzić jej zainteresowanie.


***
Podczas lektury Nigdy nie... kilka razy odnosiłem wrażenie, że obecnie ANT  jest bezkonkurencyjne w socjologii niefetyszyzującej metodyki statystycznej. Abstrahując od tej kwestii, powrócę jeszcze do głównego pytania (czy możliwa jest...?). Moim zdaniem nie tylko możliwa jest, ale i w pewnym sensie konieczna. Nie mam na myśli tego, że perspektywa ANT jest jedyną możliwą w socjologii muzyki, ale na pewno poznawczo płodną.
Share:

4 komentarze:

  1. Cóż mogę dodać, jeśli chodzi o naszą Polską scenę muzyczną to przykładem godnym zestawienia z Szostakowiczem będzie nieżyjący już (niestety...) Jacek Kaczmarski, którego twórczość idealnie wpasowuje się w Twoją interpretację.
    Co więcej, wspomniany przeze mnie "Bard" ukazał jeszcze jedno ciekawe źródło genezy muzyki, czyli obraz. Polecam lekturę i odsyłam do strony:
    http://www.kaczmarski.friko.pl/
    I jeszcze jedna moja myśl/dopowiedzenie. Ciekawym jest to, iż bez znajomości genezy danej muzyki jak na przykład historii (czy to Rosji, czy Polski) bądź obrazu, zrozumienie przekazu danego utworu jest praktycznie niemożliwe. Przynajmniej moim zdaniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko spoko Mateusz - przykłady można mnożyć, za co Ci poniekąd nawet dziękuję! Mi raczej o teorię i metodę chodziło w tym wpisie;) Szczery ukłon z mojej strony!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod znakiem ANT wszystko jest możliwe drogi panie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czyli obrałem banalną strategię dyskursywną tworząc ten wpis:-)?

    OdpowiedzUsuń