czwartek, 21 kwietnia 2011

Muzyka w przestrzeni publicznej a konflikty (etno)warstwowe


To zdjęcie ma już ponad dwa lata i pochodzi z czasów, jak będąc jeszcze studentem w Toruniu namiętnie jeździłem autobusem w celu odwiedzin ówczesnej partnerki.

W trakcie tych podróży nie obserwowałem w toruńskich środkach komunikacji publicznejtakiego problemu, że muzyka komuś faktycznie przeszkadzała.  Nikt nikogo nie upominał itd. Dlatego nieco zdziwiła mnie wtedy ta naklejka. Poza tym podsłuchiwanie, jakiej muzyki słuchają ludzie z komórek było dla mnie ciekawe... Jednak w pełni rozumiem opcję wyrażaną przez powyższą vlepkę, ponieważ muzyka słuchana przez współczesną (zwłaszcza wywodzącą się z tzw. niższych warstw społecznych) młodzież w większości wypadków jest dość nieskomplikowana i (delikatnie mówiąc) może być denerwująca.

Przypomina mi się dzień, gdy z ww. partnerką jechałem rumuńskim dalekobieżnym autobusem z Brasova do Constanty. Obok mnie siedział około 17letni cygan, który w kółko słuchał ze swojej komórki jednej dziwacznej piosenki. Jako zainteresowanego muzyką etniczną studenta socjologii i etnologii maksymalnie zafrapowało mnie, co to jest za gatunek muzyki. Coś podobnego do naszego disco polo, słychać trochę tureckich rytmów, nawet język rumuński brzmiał jakoś inaczej. Postanowiłem posiłkując się rozmówkami zapytać sąsiada, jak nazywa się wykonawca (użyłem internacjonalizmu: artysta) tej piosenki. Dodałem, że bardzo podoba mi się ta muzyka. Chłopak spojrzał na mnie i ewidentnie okazał niezadowolenie po czym nic nie odpowiedział mi i zaczął się mówić coś do swojego kolegi. Następnie obaj patrząc na mnie zaczęli się śmiać (ze mnie  pewnie ). Potem, jadąca koło nas i słysząca zajście kobieta (lat około 50) wtrąciła się, mówiąc w rumuńskiej wersji angielskiego, że ta muzyka to nic ciekawego i żebym się nie interesował nią. Po powrocie do Brasova opowiedzieliśmy tę historię właścicielowi kwatery, w której zostawiliśmy uprzednio część bagażu. Pan Florin, około 35letni prawnik, dorabiający w branży hotelowo-turystycznej uznał, że to oczywiste, że żaden cygan nie zrobi nic życzliwego wobec gadzia i że on (tj. Florin) nienawidzi cyganów i ich prymitywnej muzyki - manele, a woli klasyczny rock (Bon Jovi, Led Zeppelin...). Zdziwiło go, że mnie - człowieka niby kształcącego się, z którym przy ciemnym piwie można dyskutować o książkach Mircei Eliadego - interesuje tak banalna muzyka i że jakby mógł, to zakazałby puszczania manele gdziekolwiek, bo od tej muzyki dostaje białej gorączki. Dodam, że po powrocie do Polski znalazłem w sieci interesujący mnie utwór. Oto i on.



Zastanawia mnie, jak bardzo (jeśli w ogóle!?) muzyka może przyczyniać się do eskalacji i wybuchów konfliktów etnicznych oraz czy za czas jakiś w Polsce będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją, że za puszczenie nieodpowiedniej muzyki w autobusie będzie możne dostać w tzw. łeb? Poniżej przykład muzyki, za której publiczną prezentację (moim zdaniem) powinno się bić;]


Oczywiście żartuję nieco odnośnie karania gustów muzycznych - społeczno-strukturalne zróżnicowanie gustów jest nieeliminowalne wg mnie i dobrze, że tak jest! Jednak nie do końca dystansując się od mojego gustu czuję, że do powyższego typu muzyki będę niejednokrotnie wracał na tym blogu...


 ***
Gwoli poprawności dodam jeszcze, że w badanie muzyki i przestrzeni mocno wiąże się z działalnością kanadyjskiego kompozytora i ekologa muzyki - Raymonda Murraya Schafera. Jest on autorem koncepcji soundscape (przekładanej na język polski jako pejzaż dźwiękowy).

W Polsce analogiczne do schaferowskich badania prowadzone są w funkcjonującej przy Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego Pracowni Badań Pejzażu Dźwiękowego. Kierownikiem tej jednostki jest dr Robert Losiak, z którego publikacją niniejszym zapraszam do zapoznania się.
Share:

4 komentarze:

  1. Guta & Gerald wprowadzili aspirowanie do Mercedesa na jeszcze wyższy poziom dosłowności. Szacun.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko aspirowanie do Mercedesa, ale też i samolotu (avion) ;-) Polecam inne ciekawe kawałki z gatunku manele, jak np. ten:

    http://www.youtube.com/watch?v=FoNAl-5Fx10

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiadając na Twoje rozważanie jak bardzo muzyka może przyczyniać się do konfliktów etnicznych, uważam, iż taka sytuacja nie tylko jest często spotykana, ale ma również miejsce w Polsce.
    Na świecie wystarczy wspomnieć konflikt zwolenników muzyki(!) gangu The Crips z przeciwnikami z The Bloods. Na naszym podwórku takie konflikty można zaobserwować między słuchaczami hip-hopu a metalu.
    Ponadto warto wyróżnić tu konflikty kibiców piłki nożnej, których punktem zapalnym są często właśnie śpiewy (czyli element muzyki). Jest to o tyle istotne, iż zważywszy na trudność wyodrębniania w Polsce grup "obcych" na podstawie czysto etnicznej (ze względu na ich nieliczną reprezentację mniejszość etnicznych), zastępowana są one podziałami kulturowymi, a nawet czysto fikcyjnymi - jak w przypadku klubów piłkarskich.
    Aby nie być gołosłownym opowiem historię mojego kolegi z Trójmiasta. Miał on ustawiony w telefonie jako dzwonek fragment piosenki klubu, któremu kibicował. Pech chciał, że gdy jechał pociągiem SKM przez terytorium drużyny przeciwnej, ktoś do niego zadzwonił i kolega ledwo unikną konfrontacji z niezadowolonymi "gospodarzami". A poszło, nie mniej nie więcej, jak o omawianą "muzykę z komórki"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę dodać nic więcej. Dzięki za zwrócenie uwagi na dobry przykład jakichś tam moich intuicji!

    OdpowiedzUsuń