poniedziałek, 18 czerwca 2012

Nie słuchamy muzyki w 'społecznej próżni'. Last.fm i co ciekawego można z niego wyciągnąć




Garść socjologicznych komunałów
Myślę, że to, iż nie słuchamy muzyki w absolutnej izolacji jest dla większości socjologów jasne. Współgra to m. in. z teoriami spod znaku socjologizmu, głoszącego, że na tzw. społeczeństwo jesteśmy skazani, tworzy nas w momencie, gdy i my je tworzymy itd. Jednak współcześnie istnieje tendencja do pozornego unikania towarzystwa innych jednostek. Słucha się muzyki na słuchawkach, muzyki ze stworzonych przez siebie i tylko dla siebie playlist itp (zob. Zydel Robert, Słuchawki, w: Gadżety popkultury, Warszawa 2007). Istnienie takich mediów społecznościowych jak Last.fm pokazuje, że muzyka to fenomen bardziej społeczny niż mogłoby się to wydawać piewcom indywidualizacji. System rekomendacji portalu tworzy maksymalnie spersonalizowane propozycje nowych wykonawców i stacji radiowych. Portal daje możliwość posiadania muzycznych przyjaciół/sąsiadów, ponieważ łączy ludzi o podobnych gustach muzycznych (czyżby powstawały neoplemiona 2.0? [por. wpis o neoplemieniu audiofilów]). Przecież wgraniem sobie wtyczki Last.fm kończymy naszą muzyczną prywatność, bo przecież po pierwsze widać, nawet nie tyle to, co deklarujemy lubić a to co faktycznie przesłuchaliśmy. W dodatku - po drugie - ktoś inny podpowiada nam, co może się nam ewentualnie spodobać. Lecz jakbym miał na takich konstatacjach skończyć to lepiej, abym nie zaczynał tego wpisu wcale, bo z Last.fm można wyciągnąć ciekawsze dane i oprzeć na nich dociekliwsze pytania.


Nasze sieciowe zachowania są rejestrowane
Last.fm, co jest zupełnie jasne od lat, zbiera wielkie ilości danych o swoich użytkownikach. Kto, gdzie, kiedy i czego słucha. Bazy danych tego właściciela zawierają więcej interesujących danych o społeczeństwie i muzyce niż niejeden artykuł, książka czy blog. Od lat (tylko trzech i od czasu do czasu, nie codziennie przecież) szukałem jakichś publikacji o tym portalu. I w końcu znalazłem, dzięki pokonferencyjnej znajomości (dzięki Michale eM z Krakowa!). Otóż dwaj informatycy Conrad Lee (doktorant) i Pádraig Cunningham (promotor) z University College Dublin wykorzystali dane z Last.fm, napisali ciekawy artykuł i opublikowali go za darmo na forum arXiv.org, o który np. GW piórem autora bloga Ziemia Niczyja streszczała. Postaram się przybliżyć te idee polskim czytelnikom tak, aby nie dublować się za bardzo z p. Mariuszem Hermą.



Meritum
Autorzy wzięli się głównie za dwie hipotezy.
  1. Istnieje zróżnicowanie narodowe, językowe oraz geograficzne jeśli chodzi o muzyczne preferencje. Fakt popularności pewnych zespołów na całym świecie nie świadczy o tym, że są one najchętniej słuchanymi w konkretnych miejscach.
  2. Większe miasta są trendsetterami mód muzycznych.

Najważniejszą z nich była ta ostatnia, bowiem aplikując metodologię badań ornitologicznych nad przywództwem w gołębich stadach, którą przedstawił w artykule z pisma Nature dr Máté Nagy (Eötvös University) ze współpracownikami.


Wyjaśnienia
Pierwsza hipoteza zostaje połowicznie utrzymana, bowiem nie obserwujemy wg autorów analizy podobieństw w preferencjach muzycznych w obrębie państwowym/narodowym tak, jak bliskość geograficzna nie ma tu większego znaczenia. Znaczenie jednak ma język. Miasta anglojęzyczne, frankofońskie, niemieckojęzyczne czy posługujące się językiem kastylijskim charakteryzują się analogiami co do preferencji muzycznych. Aczkolwiek można tu obserwować wyjątki, bo anglojęzyczne USA zostało podzielone na dwie części. Polskie preferencje znalazły się w towarzystwie tureckich i rosyjskich.

Poniżej widać, jak przedstawiał się w dniu pomiaru popularności różnych wykonawców na Last.Fm w Warszawie, w Londynie i w Brasilii wyglądał on nieco odmiennie.
Wykres 1. Popularność wykonawców w listach Last.fm dla Warszawy (TFIDF)

Ciekawe jest, że w niektórych miastach, jak np. Warszawie wykresy nie ukazują popularności globalnych gwiazd (myślę, że tajemniczy Dem to po prostu Dżem). Dla Last.fm w zeszłym roku były to m.in. Lada Gaga i Adele. Natomiast w innych, jak np. w Brasili okalne gwiazdy współwystępują w topowych wykresach z takimi instytucjami, jak Radiohead czy Coldplay.


Natomiast druga hipoteza została obalona. Z tego muzycznego podążania (które wg mnie nie do końca jest nieświadome) mieszkańców jednych miast za preferencjami mieszkańców innych miast wyłania się hierarchiczny obieg muzyki.. I tak na europejskim szczycie hierarchii znalazło się Oslo, a Sztokholm okazał się wiceliderem, który co ciekawe nie prowadzi ,,wymiany kulturalnej". Jak widać na grafie poniżej, inne miasta podążają za gustami obecnymi w dwóch pierwszych miastach.

Graf 1. Europejscy trendsetterzy muzyczni, s. 6


Poznawczo płodnym wykorzystaniem tego studium byłoby wyjaśnienie, dlaczego takie miasta, jak Londyn (czyli miasto 'zasłużone dla rock'n'rolla, punku czy britpopu, jak pisze wspomniany p. Herma) bądź Los Angeles (które ustąpiło szeregowi miast m. in Atlancie, Pittsburgowi czy Richmond), w których bardzo licznie zlokalizowany jest przemysł kulturowy/kreatywny (studia nagraniowe, wytwórnie, artyści) nie są trendsetterami, a plasują się niemal w identycznym, środkowym rejonie grafów. Według mnie na tym właśnie polega przewaga centrów nad peryferiami, że obsługujący ów przemysł menadżerowie, aby zagwarantować finansowe prosperity swoim firmom nie mogą przesadzać z awangardowością promowanych wykonawców i dokładnie chcą być średnio trendsetterscy, niczym gusta mieszkańców ich miast.


Graf 2. Amerykańscy trendsetterzy muzyczni (I), s. 5


Podsumowanie
Badanie last.fm może dać nam z pewnością dużo więcej informacji niż badanie list przebojów, bo jak wiadomo śledzenie playlist daje informacje o faktycznym słuchaniu danych utworów przez prawdziwych słuchaczy (milionów słuchaczy), a nie o sprzedaży płyt w różnych momentach koniunkturalnych. W dodatku eksploracja baz last.fm, co też oczywiste, pozwala śledzić popularność dawnych utworów i grup muzycznych.


Nie miejmy jednak złudzeń, że wyniki te są reprezentatywne dla jakiegoś tzw. globalnego społeczeństwa jako całości. Nie są. Są reprezentatywne dla użytkowników Last.fm i osób im społecznie czy demograficznie podobnym, które z jakichś powodów last.fm'u nie używają. Autorzy są tego świadomi, podobnie jak świadomi są tego, że ich model nie może stanowić podstawy do przewidywania przyszłego biegu zdarzeń. Conrad Lee napisał na swoim blogu, że obaj autorzy nie znają przyczyn takiego obrotu zjawisk. Faktycznie opis informatyka-empiryka daje dostęp do ciekawych informacji tylko do tego momentu. Resztą, czyli wyjaśnianiem winni zająć się wg mnie socjologowie, i to ci bardziej rozeznani w teorii socjologicznej, a nie w PASW Statistics (a.k.a. SPSS), bo jak widać na przykładzie tego studium zbieranie informacji o gustach muzycznych jest prostsze i tańsze niż tradycyjna socjologia ankietowo-kwestionariuszowa.


Share:

piątek, 1 czerwca 2012

Największy księgozbiór z socjologii muzyki w Polsce?

http://212.182.106.58/wbp/images/stories/agendyikatalogi/czytnauk4.JPG

Decydenci przyznający granty wewnętrzne na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr przyznali mi grant na zakup książek, które uzupełnią zasoby biblioteczne Biblioteki Kulturoznawstwa i Muzykologii UWr.

Grant rozpisałem na 26 książek z czego aż 24 są anglojęzyczne. Mam wrażenie, że ten zbiór publikacji z socjologii muzyki jest unikalnym zestawem w skali Polski. Myślę, że nikt u nas (ani w zbiorze prywatnym, ani instytucjonalnym) nie ma takich zasobów.

Tym bardziej dziękuję firmie Juribooks.pl za usługę w niskiej cenie. Oby księgozbiór służył nie tylko mi i temu blogowi, ale przede wszystkim studentom muzykologii UWr, którzy może kiedyś będą dostawali tytuły magistrów muzykologii w zakresie socjologii muzyki. 

Otwarcie takiej specjalizacji w drugiej połowie lat 1970tych było planem Instytutu Muzykologii UW, który konkretyzowała prof. Zofia Lissa. Plan został zarzucony po zmianie obsady kierowniczej, gdy Lissę zastąpiła prof. Anna Czekanowska, bardzo skutecznie kładąca nacisk na rozwój etnomuzykologii. Naturalnie, jest to dziedzina pokrewna socjologii muzyki. Wystarczy przejrzeć tom pod redakcją prof. Elżbiety Tarkowskiej pt. Socjologia a antropologia. Stanowiska i kontrowersje, aby wyzbyć się wątpliwości. Jednak etnomuzykologia często (?) rozmija się z poznawczym interesem socjologii, chociaż ta sprawa na pewno zasługuje na dokładniejsze zbadanie.

Obecnie, we Wrocławiu prof. Maciej Gołąb w pewnym sensie chce kontynuować dydaktyczne dzieło Lissy. Mam nadzieję jednak, że studenci wrocławskiej muzykologii mogli studiować socjologię muzyki, która będzie nieco uaktualnioną dzięki dziekańskiej kasie. A tu lista książek.
Share: