czwartek, 23 czerwca 2011

Karaoke (choćby i nawet) po bydgosku

Parę dni temu, w bydgoskim klubie Kubryk Pod Pokładem miałem okazję słuchać kameralnego składu zespołu D-Tonacja podczas występu z serii Śpiewowisko LiveShow, czyli karaoke z zespołem grającym na żywo. Jest to dość nietypowe, bo karaoke z japońskiego oznacza śpiewanie bez akompaniamentu żywych instrumentów.

Sprawa karaoke nie interesuje zapewne 90% polskich muzykologów, którzy nim - delikatnie mówiąc - gardzą, bo to skomplikowana technologia, zabijający sztukę przemysł kulturowy albo nieznośne dla wykwintnych uszu fałszywe tony śpiewających. Pozostałe 10% etnomuzykologów pewnie nie ma nic przeciwko badaniu fenomenu karaoke, ale - jak wiadomo - należy przecież dokumentować i współtworzyć polską tradycję hybrydy post-ludowej na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą... Podczas, gdy karaoke daje możliwość badania sztuki nieprofesjonalnej, w którym skupiać może się wiele problemów zarówno badawczych, jak i społecznych. Dla przykładu kwestia edukacji muzycznej czy sprawa relacji kulturalnych między centrum a peryferiami.

Karaoke wzbudziło jednak już ponad 10 lat temu zainteresowanie muzykologów tam, gdzie powstało na początku lat 1970. - czyli w Japonii. (s. 2) W roku 1998 Shuhei Hosokawa, wyspecjalizowany w badaniu modernizacji w muzyce, profesor japonistyki, znany także z przebadania w latach 1980. praktyk użycia Walkmana, zredagował z Toru Mitsui książkę pt. Karaoke Around The World. Global technology, local singing (Karaoke dookoła świata. Globalna technologia, lokalne śpiewanie).


Autorzy zwracają uwagę na to, co ostatnimi czasy podkreślają przedstawiciele nowego dyfuzjonizmu w antropologii społeczno kulturowej (np. Ulf Hannerz lub w Polsce Waldemar Kuligowski). To znaczy, zróżnicowanie w używaniu rzeczy, idei, produktów, które wcześniej uważano za ujednolicające (globalizacja jako walec).

Technologia midi przez D-Tonację nie jest używana. Muzycy z tego zespołu są czynnie związani z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy (cyt. za witryną zespołu). Można więc mówić w ich przypadku nie tyle o globalnej technologii, co globalnej idei karaoke. Zatem lokalność społecznego świata muzycznej akademii zmienia banalność muzyki z puszki w niekiedy improwizowane i funkowo-jazzujące aranżacje. Mimo, że sama forma występu tego zespołu jest tzw. ,,graniem do kotleta'', to może to części muzykologów pokazać, że we współczesnych fenomenach muzycznych może niekiedy kryć się coś ciekawego. Karaoke w różnych klubach, w różnych miastach i krajach przecież może przybierać całkowicie odmienne formy. Na przykładzie bydgoskim widać, że uruchomienie społecznych sieci przez adeptów Akademii Muzycznej skutkuje tym, że nawet śpiewający przedstawiciele publiczności mogą nie ranić  muzykologicznych uszu. Więcej nie zdradzę. Polecam zarówno książkę Japończyków, Śpiewowisko LiveShow, jak i zespół D-Tonacja.
Share:

5 komentarzy:

  1. Karaoke w Polsce trafiło na dobry grunt, z uwagi na biesiadną tradycję prezentacji (mniej lub bardziej rozwiniętych) talentów wokalu. Efektywny (a czasem też efektowny) wpływ spożytego alkoholu na zanik poczucia nieśmiałości czy społecznego krytycyzmu pozytywnie koreluje ze śpiewaniem, które nie jest postrzegane jako "poważne". Stąd też zrozumiałe jest lokowanie imprez karaoke w pubach i klubach. Niemniej innowacyjne podejście prowadzenia karaoke z udziałem "żywych instrumentów" można uznać za kolejne potwierdzenie narodowego porzekadła, głoszącego, że "Polak potrafi".
    PS. W sąsiedztwie Kubryka znajduje się Sailing Club, gdzie karaoke jest też wykonywane w akompaniamencie gitarowym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe tylko, co jest przyczyną, a co skutkiem. Myślę, że alkohol jest przyczyną a śpiewy-karaoke skutkiem. Nie przeciwnie, choć można by było to sprawdzić empirycznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wystarczy przeprowadzić eksperyment, gdzie wykluczymy czynnik alkoholu i wówczas (jak sądzę) zobaczymy drastyczny spadek zainteresowania karaoke (śpiewaniem) w lokalu (ergo: to alkohol jest przyczyną, czynnikiem elementarnym takiej definicji sytuacji). Wydaje mi się, że bez alkoholu, karaoke stało by się wyłącznie zabawą dla wąskiego grona znajomych (na domówkach) albo preferowaną przez osoby, które subiektywnie uznają swój wokal za godny prezentacji większemu audytorium.

    Albo można spróbować karaoke, które symuluje stan po konsumpcji alkoholu:
    http://www.youtube.com/watch?v=-1zlitNWlLg ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałem jakoś pominąć ten komentarz, jak miałem klaso-robotnicze blogo-wakacje w Amsterdamie, wybacz!

    Tak jak pisałem, moim zdaniem Twoja hipoteza jest trafna, 97%. Zarówno alkohol, jak i muzyka wpasowują się do simmelowskiej koncepcji uspołecznienia (Vergesellschaftung) jako jego katalizatory.

    Dzięki za filmik(!) można go użyć badawczo i dodatkowo sprawdzić, jak długo zostaje się ,,pijanym'' przez samo udawanie bycie pijanym na potrzeby karaoke;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz poważniej myślę o poświęceniu jednego wpisu tematyce alkoholowej.

    OdpowiedzUsuń