Informacja nie jest wiedzą,
wiedza nie jest mądrością,
mądrość nie jest prawdą,
prawda nie jest pięknem,
piękno nie jest miłością,
miłość nie jest muzyką.
Muzyka jest najlepsza.
Frank Zappa
Socjologię muzyki, w ramach której staram się poruszać definiuję jako dyscyplinę badawczą z pogranicza socjologii kultury i muzykologii systematycznej. Jest ona raczej częścią socjologii, nie zaś muzykologii (pod względem teoretyczno-metodologicznym). Choć to muzykolog, Zofia Lissa najtrafniej zdefiniowała szeroki zakres tej dyscypliny: „całokształt zagadnień zawartych w sformułowaniu muzyka a społeczeństwo” [Wstęp do muzykologii, 1970].
Co do samych podstaw socjologii muzyki to przyznaję rację Tomaszowi Misiakowi (kiedyś z Instytutu Socjologii UŁ, później autorze tekstów piosenek m.in. Alicji Majewskiej czy Jerzego Połomskiego), że między muzyką a społeczeństwem jako zjawiskami zachodzą ontologiczne podobieństwa. Odwołując się do słów Piotra Sztompki zsocjologicznego przedszkola trzeba zauważyć, że
[d]la dzisiejszej socjologii (...) społeczeństwo to nie konkretna zbiorowość, lecz raczej swoisty rodzaj rzeczywistości, która manifestuje się w najrozmaitszy sposób w zbiorowościach najrozmaitszej skali [Socjologia. Analiza społeczeństwa, 2002].
Podobnie rzecz ma się z muzyką, która jest niemal równie nie uchwytna, choć co oczywiste słyszalna. Nicholas Cook [Muzyka. Bardzo krótkie wprowadzenie,
1998/2000] pisze, że mimo iż Europejczycy mówią o muzyce jako o nutach,
instrumentach czy płytach, to przecież nie są one wszystkie tożsame z
muzyką (jak społeczeństwo nie jest tożsame ze zbiorem ludzi). Muzyka
jest tym, co ,,znajduje się pomiędzy nutami'', tym co płynie z
instrumentu i tym, co zostało zarejestrowane na płytach. Myślę,
że kwestię tę trafnie oddaje obrazek zamieszczony powyżej, gdzie interakcja (czyli najmniejsza, niepodzielna forma istnienia społeczeństwa) przenika się z muzyką. Jednej i
drugiej nie da się narysować wprost, aczkolwiek większość obserwatorów
będzie co do tego zgodna, że interakcja społeczna w obrębie powyższego
kwartetu zachodzi i skutkiem tego słyszymy muzykę. Inną
podstawą sensowności uprawiania socjologii muzyki jest ten prosty fakt,
że muzyka jest efektem kooperacji jednostek, grup jednostek i
instytucji. Muzyka jest działaniem społecznym w klasycznym, Weberowskim
sensie, czyli takim ludzkim zachowaniem, któremu nadawane jest
znaczenie oraz które w swoich zamierzeniach nastawione jest na innych
ludzi (zob. Gospodarka i społeczeństwo, 2002).
Ale dlaczego niniejszy blog nazywa się Muzyka/dźwięk, społeczeństwo/kultura a nie po prostu muzyka a społeczeństwo lub socjologia muzyki, spyta dociekliwy czytelnik. Wybór takiej, poszerzonej perspektywy padł z dwóch przyczyn: muzycznej i społecznej. Blog jest propozycją innego spojrzenia na socjologię muzyki niż badanie muzyki w społeczeństwie czy społeczeństwa w muzyce. Bliskie jest to ujęcie badaniu muzyki jako społeczeństwa (zob. Nathalie Heinch, Socjologia sztuki, 2010). Zakładam, że badanie muzyki jest badaniem szczególnej, nieprzypadkowej i kolektywnie zdefiniowanej konfiguracji dźwięków. Stąd właśnie tytułowa muzyka ,,łamana na'' dźwięk. Z kolei skupianie się na badaniu spraw społecznych (czyli interakcji/władzy, struktur/funkcji, konfliktów/kooperacji etc.) jest moim zdaniem w przypadku odnoszenia się do muzyki nazbyt fragmentaryczne, gdyż ta szczególna organizacja dźwięku w czasie, jaką jest muzyka niezwykle intensywnie oddziałuje na sferę ludzkich emocji, przez co łączy się nierozerwalnie z wartościami, czyli kulturą. Dlatego w tytułowe społeczeństwo ,,złamane jest z'' kulturą.
0 comments:
Prześlij komentarz