środa, 4 stycznia 2012

Skąd się wzięła muzyka poważna?



Pamiętam, jak uczestnicząc w poznańskim konwersatorium i lektorium etnomuzykologicznym Jana Stęszewskiego (styczeń-maj 2009 r.) powiedziałem, że obecnie socjologia muzyki zwykle zajmuje się muzyką popularną a pomija prawie całkowicie muzykę poważną. Profesor Stęszewski nie zgodził się ze mną, mówiąc, że zapewne dotarłem tylko do tego, co w nauce jest popularne, a pewnie też nie do końca poważne. Poza tym poradził mi, abym nie posługiwał się terminem muzyka poważna, bo kojarzy mu się to z muzyką pogrzebową.


Oświecony przyznałem rację Profesorowi, że jest to termin nieścisły, wartościujący i nie warto się nim posługiwać w dyskursie naukowym, gdzie bardziej sensownie jest mówić o zachodnioeuropejskiej (okcydentalnej) profesjonalnej muzyce artystycznej, jak bodajże radzi Karol Berger w Potędze smaku.

Ostatnio, czytając Reszta jest hałasem Alexa Rossa natrafiłem w tym kontekście na fragment o Gustavie Mahlerze, który

skodyfikował też etykietę obowiązującą w czasie muzycznego wieczoru, nadając temu wydarzeniu charakteru pseudoreligijnego. Dziewiętnastowieczna widownia operowa była z reguły bardzo hałaśliwa. Mahler nienawidził odgłosów z sali, dlatego pozbył się śpiewaczych fanklubów, zabronił klaskać między poszczególnymi numerami, a gadatliwym słuchaczom rzucał lodowate spojrzenia . Spóźnialscy musieli czekać we foyer. Cesarz Franciszek Józef, żywy symbol starego Wiednia, miał powiedzieć: ,,Muzyka to aż tak poważna sprawa? Zawsze sądziłem, że jej zadaniem jest niesienie ludziom radości'' (tamże, s. 30).

Zatem istnienie muzyki poważnej - w perspektywie socjologicznej - to sprawa bardziej subiektywna, niż chcieliby tego niektórzy muzykologowie. Zgodnie z teorematem Wiliama I. Thomasa muzyką poważną, jest ta muzyka, którą ludzie nie tylko poważną określają, ale ta, która jest konstruowana jako poważna przez różnych aktorów. Takim aktorem może być instytucja, grupa kompozytorów czy autorytet rodzaju Mahlera (zob. zdjęcie powyżej, Mahler w roli dyrygenta). Powaga muzyki bierze się, wiec tylko (i wyłącznie) z wiary, że muzyka może być czymś poważnym. Jedni ją mają, inni nie. Natomiast odwoływanie się do wielowiekowej tradycji, reprezentacyjne gmachy oper i filharmonii, ceny za niektóre koncerty czy szykowny ubiór muzyków i publiczności wiarygodność tę zwiększają w ocenie społecznej.


Share:

2 komentarze:

  1. Ciekawe spostrzeżenie! W zasadzie warto też zauważyć, że podobnie sprawa ma się z terminem "muzyka popularna", gdzie popularność danych wykonawców i ich twórczości jest kwestią mocno subiektywną i wielokrotnie podważaną w aspekcie ilościowym (tj. ilości słuchaczy).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak muzyka popularna jest niepopularna to jest alternatywna, niszowa, troO albo hipsterska?

    OdpowiedzUsuń